wtorek, 18 grudnia 2012

4. Przebudzenie

Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale mam nawał sprawdzianów! :)
Zapraszam do lektury.

*             *              *
 

"Przecież to żałosne"- myślał, zapinając mały guzik przy lewym rękawie białej koszuli. Spojrzał na swoje odbicie w dużym, naściennym lustrze w pokoju gościnnym ojca. Stanął bokiem i przyglądając się swojemu wyglądowi zaśmiał się pod nosem z całej tej sytuacji. Bawiła go ta słaba resocjalizacja, która niby miała go zmienić. Jefferson powinien wiedzieć, że na nic jego starania, ale widocznie nie dawał za wygraną. Zawsze był naiwny...
 - Matt! - usłyszał wołanie z parteru.
Nie odpowiedział, zabrał jedynie leżącą na dużym, podwójnym łóżku marynarkę i w biegu zapiął kamizelkę garnituru. Zszedł na dół.
- Odpowiadaj, kiedy do ciebie mówię - upomniał go starszy, kiedy tylko chłopak pojawił się na schodach - Pamiętaj, że czasy kiedy wykorzystywałeś moją pozycję właśnie minęły, musisz zdać sobie w końcu sprawę, że...
- Jedźmy już.
Jefferson westchnął ciężko zrezygnowany i spuścił zmęczony wzrok. Zabrał kluczyki samochodu z lady w kuchni i wstał z miejsca udając się do auta razem z synem.
             Miejsce parkingowe, które zajął mężczyzna znajdowało się tuż przed drzwiami, a obok znaku koperty widniał napis mówiący, że jest ono zarezerwowane dla samochodu o podanej niżej rejestracji. Nie trudno było się domyślić czyjej.
 - Nie trzaskaj drzwiami, to nie jest stary rzęch twojej matki - warknął. Matt nie przejął się słowami ojca i mimo to zamknął drzwi z hukiem. - Posłuchaj mnie. To nie miejsce, gdzie możesz całymi dniami siedzieć bezczynnie na dupie i zajmować się własnymi sprawami. Robisz wszystko, cokolwiek, ktokolwiek, kiedykolwiek ci zleci, jasne?
 - Chyba sobie żartujesz... - prychnął lekceważąco.
 - Pamiętaj, co powiedziałem ci w domu. Te pieniądze wcale nie muszą trafić do twojej kieszeni -chłopak zamilkł - Będziesz pomagał Kendrze w sekretariacie.
 - Kim do cholery jest Kendra? - chłopak podniósł brwi.
 - To moja sekretarka i przyszła pani Jefferson. - uśmiechnął się dumnie.
 - Zajebiście. Potrafi w ogóle pisać? Czy po prostu ma fajne cycki? - prychnął pogardliwie śmiechem. Ojciec puścił to mimochodem. Weszli do budynku.  Przy wejściu przywitała ich atrakcyjna asystentka, która zabrała ich płaszcze. Szli szybkim krokiem wzdłuż długiego korytarza. Mijali wiele drzwi, w których stały młode kobiety, wszystkie przed trzydziestką i przyglądały się im bez mrugnięcia okiem.
 - Co to ma być? Agencja towarzyska? - rzucił cicho Matt.
 - Nikt nie jest tak dobrym sprzedawcą, jak piękna kobieta. - odparł na to ojciec. Chłopak się tylko uśmiechnął. Z każdej strony napierały na nich wzrokiem uśmiechnięte pracowniczki. Większość witała ich słodkim głosem: "Dzień dobry, panie Jefferson". No... może nie ich obojga, tylko jego ojca. Ale na niego też patrzyły łakomym wzrokiem. Matt zauważył, że każda, co do jednej, ubrana była w obcisłą spódniczkę, buty na obcasach i przylegającą białą bluzkę wpuszczoną do spódnicy. Miały idealny makijaż, nie za mocny, nie za słaby. Jednocześnie elegancki, jak i kuszący i przyciągający spojrzenie. Już sobie wyobrażał, jak ojciec robił "nabór" na te stanowiska. Uśmiechnął się do swoich myśli. Sprytny sposób: założyć firmę, zatrudnić kobiety, zarabiać miliony i przy okazji "korzystać z zasobów firmy", no... nie docenił ojca.
 - A tam... - Jefferson wskazał palcem na jedyne zamknięte drzwi w korytarzu. - jest twój... gabinet - w tym momencie uśmiechnął się podejrzanie. - Kendro, pozwól tu na sekundę. - skinął ręką na wysoką blondynkę stojącą z brzegu rzędu seksownych asystentek. Ona jedyna z nich wszystkich miała do olśniewającej koszuli przypiętą broszkę, tak jakby to stanowiło niesamowite wyróżnienie i sprawiało, że wszystkie kobiety patrzyły na nią z zazdrością. Podeszła powoli, z gracją modelki. Jej długie nogi pewnie stawiały kroki w wysokich obcasach. Szła dumnie, z przymrużonymi oczami, najwidoczniej zadowolona z siebie. Pewnie cieszyła się, że jej szef, a zarazem przyszły mąż wezwał ją, jak posłusznego pieska. Cała uwaga skupiona była na niej, co najwyraźniej sprawiało jej ogromną przyjemność. Miała długie blond włosy, które spadały falami na jej plecy i podskakiwały sprężyście przy każdym ruchu. Jej dość obfity biust wtórował im do rytmu. Była szczupła, miała figurę typowej komercyjnej modelki. Kocie błękitne spojrzenie podkreślone czarną kreską, wargi wypełnione szkarłatnym kolorem i dość zgrabny prosty nos. Całość sprawiała, że wyglądała nieziemsko. Chociaż Matthew preferował inny typ urody, to w tym momencie nie dziwił się ojcu i chętnie pogratulowałby mu dobrego wyboru... Gdyby go lubił, lub chociaż szanował.
 - Przynieś mi kawę. - Po umalowanej twarzy Kendry przebiegł cień niezadowolenia,  ale natychmiast zniknął. Najwidoczniej przyzwyczaiła się już do takiego zachowania swojego przyszłego narzeczonego. Niedługo zajęło jej poderwanie tego starego amanta. Gdy przyszła na rozmowę kwalifikacyjną, miała plany, nadzieje. Wszystko runęło w gruzach już po paru minutach. Zdziwiło ją, że jej możliwie przyszły szef nie zadał jej żadnych pytań dotyczących jej wykształcenia, przeszłości, planów. Patrzył się tylko na nią głodnym wzrokiem i kazał jej się przejść po pokoju. Zrobiła, co kazał bez wahania. Miała dość szukania pracy. Rok wcześniej skończyła prawo. Była inteligentna, ale mało przedsiębiorcza. Bardzo się ucieszyła, kiedy mężczyzna zaoferował jej posadę, przyjął na stanowisko drugiej asystentki. Pewnego dnia szef zawołał ją do siebie do gabinetu. Siedział na swoim skórzanym ogromnym fotelu tyłem do niej. Na jej pytanie, czy czegoś nie potrzebuje, odwrócił się i spojrzał na jej sylwetkę. Powiedział, żeby do niego podeszła i usiadła obok niego. Zrobiła, co kazał, choć wydało jej się to dziwne. Rozmowę rozpoczął od tego, że jest dobrą pracownicą, ale nie wie, czy jest dość dobra na to stanowisko, że w kolejce jest jeszcze mnóstwo młodych dziewcząt, które może sprawdziłyby się lepiej w tej pracy. Ona tylko kiwała głową i patrzyła w ziemię. Poczuła spoconą dłoń na swoim kolanie. Przeszedł ją dreszcz, ale dalej nie patrzyła mu w oczy. On gładził ją sztywno kciukiem i podsuwał coraz wyżej. Nic nie mówił. Wiedział, że się zgodzi. Zresztą, gdyby tak się nie stało, to od razu wyleciałaby z hukiem i nigdy więcej tu nie zawitała. Do tego wystawiłby jej pewnie nieprzychylną opinię i bardzo trudno byłoby jej znaleźć nową posadę. Wsunął mokrą dłoń pod jej spódniczkę, a drugą położył na jej ramieniu. Wstał z miejsca, nie był za wysoki, trochę łysawy, ze świdrującym spojrzeniem. Zalała ją fala obrzydzenia. Stanął przed nią, na wysokości jej oczu zauważyła lekkie wybrzuszenie jego spodni, do przyprawiło ją o dreszcze i uczucie lekkiego strachu. Myśl o tym, że miałaby to zrobić ze starszym, mało pociągającym mężczyzną nie podobała jej się. Ale zawsze uważała, że kariera jest najważniejsza i że zrobi wszystko, co może, by się wybić. Nigdy nie sądziła, że takim kosztem, ale życie nie jest bajką... Rozpięła mu rozporek i się zawahała. Długo nie musiała czekać, gdy on pociągnął ją gwałtownie za tył głowy i zmusił do zrobienia mu dobrze. Po skończonej "robocie" zapiął spodnie i wyszedł do łazienki znajdującej się w jego gabinecie, widocznie specjalnie ją tu wybudował z myślą o takich sytuacjach. Na odchodnym rzucił jej przez plecy "Dzisiaj jeszcze nie wylecisz". Następnego dnia w pracy czekał ją awans. I tak zaczęła się jej "kariera".
            Jefferson otrzymał swoją kawę i w tym momencie wszystkie kobiety weszły do swoich pomieszczeń.
 - Nieźle wyćwiczone. - uśmiechnął się Matt ironicznie.
 - Oto twoje miejsce pracy - ojciec pchnął drzwi do małego pokoju, który okazał się chlewem. Po całej podłodze walały się sterty papierów, tysiące kartek, karteczek, formularzy, ankiet, zgłoszeń, rachunków... miliony wszystkiego.
 - Chyba żartujesz... Co ja mam niby z tym zrobić? Wypierdolić przez okno?!
 - Panuj nad językiem! - krzyknął mu prosto w twarz. - W mojej firmie nie będziesz się tak odzywał. Masz wszystko posegregować w kolejności alfabetycznej i oczywiście datami. Ankiety do ankiet, rachunki do rachunków... Wszystko ma być poukładane... Do jutra - uśmiechnął się lekceważąco.
 - Pieprzę taką pracę! - krzyknął centymetr od twarzy ojca.
 - Mówiłem ci coś o słowniku.
 - A co jeśli tego nie zrobię?
 - Sam wiesz. - Jefferson poklepał się ręką po kieszeni marynarki.
 - Gdyby nie to, że chcę od ciebie kasę, to już być dostał po mordzie... I zrób mi przysługę, okej? Weź miętówkę. - uśmiechnął się pod nosem i wyszedł z pokoju.
 - Gdzie idziesz? Wydawało mi się, że masz dużo pracy. - Matt nie odpowiedział na słowa ojca, choć pewne słowa cisnęły mu się na język. Otworzył jedne z drzwi znajdujących się w korytarzu. Za biurkiem uśmiechnęła się do niego mało życzliwie młoda kobieta.
 - Przepraszam bardzo, ale mam dużo pracy. A pan jest...? - uniosła znacząco brwi.
 - Jefferson. - na dźwięk tego nazwiska asystentka wzdrygnęła się.
 - Och! Przepraszam pana, w czym mogę służyć? Kawki? Herbatki? Chętnie pomogę... - kąciki jej warg uniosły się lekko. Zauważył, że przeleciała szybko wzrokiem po jego garniturze. Pewnie szacowała jego cenę. Uśmiechnął się szarmancko. Podszedł do niej wolnym, pewnym siebie krokiem.
 - Isabelle, tak? - spojrzał jej głęboko w oczy. Skinęła głową wpatrzona w jego przystojną twarz. - Potrzebuję twojej pomocy. Chciałbym, żebyś coś za mnie zrobiła...
 

*          *            *

            Samantha obudziła się wcześnie rano. Zauważyła, że przyjaciele jeszcze spali. Po cichu, na palcach ruszyła do łazienki. Po drodze zauważyła, że w salonie na kanapie śpi Josh. Leżał w dziwnej pozycji tak, że jedna noga zwisała z łóżka, druga leżała sztywno, a ręce miał rozłożone prostopadle do ciała. Widziała jego zaspaną, ale wciąż przystojną twarz. Miał krótkie, lekko kręcone ciemnoblond włosy. Jego kształtne usta ułożone były w lekkim grymasie, co sprawiało, że wyglądał jak małe dziecko, które nie dostało cukierka. Przystanęła na chwilę, spoglądała na niego i zaczęła się cicho śmiać.
 - Cco? co? - Joshua przebudził się na dźwięk jej głosu, ale chwilę potem zamknął spowrotem oczy. Zaśmiała się nieco głośniej, czego nie mogła powstrzymać. W tym momencie chłopak zleciał z łoskotem z łóżka i błyskawicznie podniósł się z ziemi. - Auć. - pomasował się po plecach.
 - Przepraszam, szłam do łazienki. - uśmiechnęła się przepraszająco.
 - W porządku. - przeczesał palcami splątane włosy.
 - Fajne bokserki. - znów wybuchła śmiechem. Były bardzo stylowe, niebieskie w różowe króliczki.
 - Podobają ci się? - zawtórował jej śmiechem. - Kupiłem je specjalnie dla ciebie.
 - Co? - zaśmiała się nieco głośniej lekko zakłopotana. Wcześniej nie zauważyła, ale Joshua już miał całkiem... ciekawą sylwetkę. Taak, ciekawą... Potrząsnęła głową. - Yyy... Idę do łazienki. - szybkim krokiem opuściła salon. Wzięła prysznic, ubrała się i wyszła z toalety.
Miała nadzieję, że Patrishia już się obudziła.
 - O, cześć. Już wstałaś? - stanęła w drzwiach do sypialni przyjaciółki.
 - Tak jakby. - Trish głośno ziewnęła. - Josh już wyszedł?
 - Nie wiem, brałam prysznic. A dokąd miał iść?
 - Do pracy, od niedawna jest kelnerem w jakimś barze śniadaniowym. Chyba już poszedł.
 - Aa... Dzisiaj rano dziwnie się zachowywał. - zmarszczyła brwi.
 - Niee... on zawsze tak śpi. Nic nadzwyczajnego. - Pat uśmiechnęła się spokojnie.
 - Nie o to mi chodzi. Mówił i patrzył na mnie tak, jakbym... sama nie wiem. Go interesowała?
 - Wciąż nie wiem, co w tym dziwnego? - przyjaciółka uniosła ze zdziwieniem brwi.
 - No... przecież on jest gejem! - Sam poruszyła energicznie obiema rękami akcentując dramatyzm sytuacji. Trishia się tylko roześmiała.
 - Co? Cha cha cha... Serio? Ty... myślałaś, że on... Cha cha, chłopców? - nie mogła wypowiedzieć zdania, bo śmiech sprawiał, że się dławiła.
 - To nie jest śmieszne! - Samantha sama też zaczęła się śmiać. - Serio.
 - Zwariowałaś! Nie wiedziałaś, że na ciebie leci? - tym razem spoważniała i patrzyła się z szeroko otwartymi oczami. - Dziewczyno! Ty chyba jeszcze śpisz!
 - Co? Bzdura... Co? Niemożliwe! Nie gadaj! - szturchnęła Trish w ramię.
 - Dobra, nie musisz mnie bić... - uśmiechnęła się pogodnie.
 - Czemu mi nie powiedziałaś?!
 - Przecież myślałam, że wiesz! Ma twoje zdjęcie na tapecie w telefonie! - zachichotała. - Czy to nie żałosne? - uniosła jedną brew. Gdy zobaczył minę Sam, przestała się uśmiechać.
 - Podoba ci się! Pooodoba ci się! Moja przyjaciółka kocha mojego brata! - krzyknęła na całe gardło.
 - Ciiicho! Pogrzało cię? Nie kocham go, jest fajny i nawet przystojny, ma ładne oczy, a te loczki są całkiem seksowne, szczególnie jak śpi, wygląda bosko i... Nie! Nie jest w moim guście. - pokiwała energicznie głową.
 - Właśnie widzę, jest ci totalnie obojętny. - prychnęła cicho. - Chodź, zjemy coś.
 - Tak, umieram z głodu. Zamawiam jajecznicę z bekonem! - krzyknęła zainteresowana.
 - Ej, nie jestem kelnerką. Ale wiesz kto jest... - zachichotała pod nosem. - Mógłby ci coś zaserwować, na przykład w piątek wieczorem.
 - Nie mam pojęcia, o czym mówisz - Sam na słowa koleżanki trochę się zakłopotała. - Dobra, ja coś ugotuję.
 - To ja chcę naleś...
 -  I to będzie jajecznica! - pokiwała palcem w jej stronę i uśmiechnęła się lekko.

 

14 komentarzy:

  1. Rozdział fajny ;)
    I moim skromnym zdaniem loczki u chłopaków nie ją seksowne ;p
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aa to już wszystko zależy od chłopaka :). Jak ten ładny, to i loczki słodkie ;p. Pisząc o loczkach, chodziło raczej o lekkie fale, nie sprężyny.
      Np. http://i.pinger.pl/pgr137/7c23496d001f88724d493d17/

      i na przykład moim zdaniem ten pan w loczkach wygląda super seksownie:
      http://www.pudelek.pl/artykul/38871/najseksowniejszy_brazylijski_model_reklamuje_pullbear_foto/9/

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział
    http://pocalunek-lowcy.blogspot.com/

    Oki, zgadzam się. Niektórym one pasują ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Siemka ; ) chciałabym Cię zaprosić na moje dwa blogi ; >
    you-world-my-world-own-world.blogspot.com
    friend-of-famous.blogspot.com ( nowy blog ) ; > mam nadzieję , że wpadniesz i zostawisz po sobe komentarz ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie ;)
    Dobrze piszesz, już na samym początku polubiłam twojego bloga... ;)
    Kiedy dodasz nam następny rozdział?!
    A i tak w ogóle... Nie mam nic przeciwko temu, że powiadamiasz mnie o rozdziałach na moim blogu (http://po-kretych-sciezkach-zycia.blogspot.com/) ale zwracam się do ciebie z prośbą. Mianowicie: o notkach informuj mnie w wyznaczonej do tego zakładce "SPAM!", a nie pod postami ;)
    Z góry dziękuję, pozdrawiam, życzę weny i czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. "Moja kariera zaczęła się dwa dni temu,
    Zrobiłam laskę i wyszłam z gabinetu"
    haha :)
    Dawaj kontynuuj bo codziennie rano, przed południem, w południe, po południu, przed szkołą, po szkole, wieczorem, przed spaniem, przed wieczorną modlitwą i wgl cały czas sprawdzam czekając na kolejną część :(
    ___________________________

    Słodziaczek69

    OdpowiedzUsuń
  6. jezu , dziewczyno . jakie to cudowne . *__* masz ogromny talent , a ja się wciągam w czytanie i cofam do tyłu , aby nadrobić resztę rozdziałów : o jesteś boska no . ; o ♥ zapraszam tu : http://love-inside-of-me.blogspot.com/2013/01/chapter-1.html i na blogi inne : famous-vs-friend.blogspot.com you-world-my-world.blogspot.com ; >

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej bardzo mi się podoba ;]
    Loczki są spox c:
    Czekam na dalszą część . ; p
    Serdecznie Pozdrawiam Isiia <3.
    [SPAM]
    Zapraszam na : http://behind-of-the-scene.blogspot.com
    Historia sławnej modelki, która wydawałoby się ma wszystko. Jednak brakuje jej czegoś.
    Czego ?
    Czy osoby z przeszłośći będą mieć duży wpływ na jej karierę i przyszłość ?
    Tego dowiesz się czytając moją amatorszczyznę. ; )
    Zapraszam serdecznie ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, z tej strony Love :) Dawno mnie nie było w świecie blogowym z powodu sesji, a następnie braku weny. Po dłuższej przerwie ciężko jest się zabrać za pisanie o postaci z serialu, kiedy poznaje się w rzeczywistości kogoś fajnego. Ale cóż, już mi powoli przechodzi to zauroczenie, bo przy bliższej znajomości okazał się frajerem liczącym tylko na jedno.
    Ale dość o tym.
    Chciałabym zaprosić na nową miniaturkę [+18], która pojawiła się na blogu
    http://pocalunek-lowcy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej ! Tutaj Honest. Ohhhh....dziewczyno, muszę Ci powiedzieć że masz niewyobrażalny talent ! Książka mnie tak wciągnęła, że aż przestałem liczyć po ilu zdaniach mnie wciągnie żeby potem napisać to w tym komentarzu :P Ponieważ na moim jeszcze młodym blogu, są dwa posty, i dotyczą one pisania i wydawania książek, myślę że mogą Cię one zainteresować. Naprawdę, masz talent.
    ZAPRASZAM:
    ciekawiswiatas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właściwie, to źle napisałem :) Nie książka mnie wciągnęła (bo to nie jest książka, tylko blog xD) tylko ten tekst. To takie sprostowanie :3

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo :)), ale niestety wątpię, żebym dalej pisała. Cóż poradzić czasu brak... Weny brak.

      Usuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster Awards!
    Tu link -> http://plomienne-wspomnienia.blogspot.com/p/liebster.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Weszłam przez przypadek... ale chyba już nie wyjdę!!! To jest naprawdę niezłe:D Zapraszam też do mnie: diary-in-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Łączna liczba wyświetleń